„Wolność – kocham i rozumiem”. Czy oby na pewno?
źródło fotografii: www.deon.pl
Przy okazji Święta Narodowego – 11 listopada – W dniu w którym nasz kraj odzyskał na nowo niepodległość, zadajemy sobie pytanie o naszą wolność. Jak to było historycznie? Pokrótce warto przypomnieć.
Zanim nadszedł upragniony dla Polaków dzień 11 listopada 1918, kraj nasz znajdował się 123 lata pod zaborami: rosyjskim, pruskim i austriackim. Przez tyle lat zaborcy próbowali narzucić Polakom swoją kulturę, język, obyczaje, religię. Ale dzięki patriotycznym sercom naszych pradziadów najcenniejsze wartości zostały uratowane. Wszystkie one były dla ówczesnych ludzi niejako skarbem narodowym. Polacy byli wtedy biedni, nie mieli własnego kraju, ale mieli polską tradycję i polską kulturę. To dzięki temu wytrzymali ponad wiek niewoli. Polska wykreślona z mapy Europy istniała – w sercach wszystkich ludzi. Aż w końcu nadszedł dzień upragnionej wolności. Marszałek Piłsudski stanął na czele Rzeczypospolitej. Jednak nie długo cieszyliśmy się wolnym krajem. Już 1 września 1939 r., zaborcy rozkradli nasz kraj i Polska dostała się w obce ręce. Znowu droga do wolności ojczyzny naznaczona została krwią i cierpieniem. Okres komunizmu, strajków robotniczych, aż nadszedł 1989 rok – na nowo odzyskana wolność.
Dzisiaj w 2016 roku mamy pełną wolność. Zagwarantowaną w konstytucji. Nie musimy o nią walczyć na ulicach. Musimy ją jedynie pielęgnować. Ale właściwie, jak my rozumiemy naszą wolność? Wydaje się, że najlepsze zdanie w tym temacie zostało spisane w najsławniejszej księdze świata, w Piśmie Święty u Św. Pawła, w 1 Liście do Koryntian. „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi mi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę.”. Z całą stanowczością to zdanie oddaje charakter słowa WOLNOŚĆ.
W swoim życiu mogę czynić to co mi się „żywnie podoba”. Mogę krzyczeć, nawoływać, działać – cokolwiek chcę i cokolwiek mogę. Ale przy tym muszę pamiętać, że moja wolność kończy się tam, gdzie rozpoczyna się wolność drugiej osoby.
Dzisiaj wszyscy wołają o wolność – wolność wyboru, wolność myśli, wolność posiadania. Ale czy paradoksalnie, w tym wszystkim tak naprawdę jesteśmy wolni? Czy nie jesteśmy niewolnikami chorych relacji, niewolnikami korporacji, które chcą byśmy posiadali ich produkty? Mogę być przeciwnikiem uznawanych za powszechne wartości, mogę pluć na swój kraj, religię, odrzucać dobre rady innych, mieć wszystko i wszystkich gdzieś. Powtarzając słowa klasyka „Wszystko mogę, ale nie wszystko przynosi mi korzyść”.
Warto sobie zadać to pytanie, zwłaszcza w dniu tego Święta „Narodowej Wolności”: A jaka jest moja wolność? I czy ją naprawdę kocham i rozumiem.
PS. I Polaku, Obywatelu, wywieś dzisiaj flagę narodową!
Autor art.: Ostry